forum1ogloszenia1sklep1galeria1informator2

ogloszenia polonika1

Zapisz się na newsletter i otrzymuj najnowsze informacje
pojawiające się w naszym serwisie.
Data pl v0.1 - by KESS Data: sobota, 23 listopada 2024 r. Imieniny: Adeli, Felicyty, Klemensa

z12902070QFlaga-Unii-Europejskiej
Zaczynający się w czwartek szczyt UE już padł ofiarą narastającego napięcia w Europie. Kryzys podpowiada konieczność coraz silniejszego zacieśniania integracji, ale zarazem Unia coraz bardziej traci zaufanie i poparcie obywateli.
TYGODNIK EUROPEJSKI

Budująca się unia bankowa lub zacieśnianie kontroli nad polityką budżetową poszczególnych krajów (zwłaszcza strefy euro, co przypieczętował m.in. pakt fiskalny) oznacza znacznie większe zrzeczenie się suwerenności niż w traktacie lizbońskim. Choć jednak te pomysły gorąco popierał np. holenderski premier Mark Rutte, to przed tygodniem podpisał się pod rządowym raportem wzywającym do Unii "skromniejszej" i nieszermującej hasłami ciągłego pogłębiania integracji.

Przedstawiony parlamentowi Holandii raport stanowi zlepek różnorodnych postulatów - od mocnej integracji europejskiej w kwestiach finansowych czy walce z ociepleniem klimatu po jej zastopowanie np. w dalszym upodabnianiu zasad opieki socjalnej. Choć zatem nie sposób odczytać tego raportu jako głosu przeciw wszelkim reformom, które zacieśniłyby Unię, to politycznie jest ukłonem w stronę wyborców, którzy boją się wzmacniania Brukseli. 

Rutte w takich ukłonach nie jest jedyny. Od kilku tygodni słowne bitwy z Brukselą toczą prezydent François Hollande i jego podwładni, a minister przemysłu Arnaud Montebourg oskarżył w tym tygodniu szefa Komisji Europejskiej José Barrosa o podsycanie francuskiego eurosceptycyzmu. 

Natomiast kanclerz Angela Merkel, którą czekają wybory we wrześniu, z obawy przed wyborczymi debatami o "więcej Europy" tak nacisnęła na hamulec w sprawie reform eurolandu, że najważniejszym postanowieniem czerwcowego szczytu UE będzie obietnica, że przywódcy wrócą do tego tematu późną jesienią.

Gdy premier David Cameron chce rozluźnienia unijnej integracji (lub co najmniej poluzowania członkostwa Londynu w UE), od biedy można to zrzucać na tradycyjny brytyjski eurosceptycyzm. Ale rosnąca nieufność do UE w samym jej centrum daje do myślenia. 

- Jest skutkiem działań Unii, na które jej obywatele nie mają dostatecznego wpływu. Przykładem jest austerity. Europejczycy demonstrują, głosują, obalają rządy, a w polityce Unii bez wielkich zmian - przekonuje Hannes Swoboda, szef centrolewicy w Parlamencie Europejskim. Receptą miałoby być dalsze wzmacnianie wspólnotowych euroinstytucji, z Parlamentem na czele, bo - to mantra powtarzana przez wielu europosłów - jako jedyny w strukturze UE pochodzi z bezpośrednich wyborów.

Choć jednak spora część europosłów powołuje się na demokrację oraz "priorytet więcej Europy" w zabiegach o zwiększenie roli Parlamentu Europejskiego, ich wyborcy paradoksalnie tracą wyraźnie apetyt na "więcej Europy". Obserwowane w tych dniach przeciąganie liny między krajami UE i europosłami w sprawie budżetowej siedmiolatki 2014-20, której na razie nie chce zatwierdzić Parlament Europejski, na bogatszym Zachodzie spotyka się z obojętnością, a w Polsce i innych krajach UE - z irytacją. Wprawdzie europosłowie chcą budżet ulepszyć, ale zbyt wielu wdzięcznych im za to obywateli nie znajdą.

Konieczność integracji (dowiedziona przez kryzys) i rosnąca niechęć Europejczyków do instytucji UE to zatem błędne koło, z którego mogliby nas wyprowadzić odważni przywódcy trzeźwo tłumaczący wyborcom unijne plusy i minusy. Ale na nich nie ma teraz urodzaju. Coraz popularniejsze stają się zatem idee takiego wzmacniania współpracy krajów euro, by jednocześnie nie wzmacniać Brukseli, czyli wspólnych instytucji. Ten sposób pozwala uniknąć - prócz trudnej zmiany traktatów UE - uszczuplenia wpływu najsilniejszych stolic w Unii na jej politykę. Pod takim niekorzystnym dla Polski kierunkiem reformy eurolandu pod koniec maja wspólnie podpisali się Merkel i Hollande.

Czy można inaczej? Charles Grant, ekspert londyńskiego ośrodka Centre for European Reform, proponuje, by ratować demokratyczną wiarygodność Unii poprzez zwiększenie roli parlamentów narodowych. Są bliższe wyborcom, którzy bardziej interesują się ich pracą i mają poczucie większego wpływu na swoich posłów. Grant namawia, by ułatwić parlamentom blokowanie inicjatyw Komisji Europejskiej (to także jeden z pomysłów Londynu) lub nawet stworzyć radę złożoną z delegacji parlamentów narodowych. Byłaby w Brukseli głosem swoich krajowych wyborców (obok europarlamentu). To kłóci się z ideą tworzenia ponadnarodowej federacji, ale nie ma teraz dla niej dobrej pogody w Europie.

http://wyborcza.pl

Najnowsze wiadomości

tvn24oktvpinfook

Oferty transportu

transportautokarowy  transportlotniczy

Polonika w sieci

facebooktwitter