Korki w miastach oraz zakłócenia w ruchu kolejowym i lotniczym, a także zamknięcie niektórych szkół spowodował w czwartek we Francji ogólnokrajowy protest przeciwko planom podniesienia wieku emerytalnego powyżej 60 lat.
Trwający przez cały dzień strajk okazał się połowicznym sukcesem związków zawodowych. Dyrekcji kolei państwowych udało się utrzymać niemal wszystkie szybkie pociągi TGV. Nieco gorzej wygląda sytuacja w regionalnych sieciach kolejowych, w których odwołano jedną czwartą pociągów. Na trasę nie wyjechał co piąty pociąg obsługujący paryskie przedmieścia.
Udział kontrolerów lotów w akcji protestacyjnej spowodował odwołanie 30 procent lotów na lotnisku Orly i 10 procent lotów w porcie lotniczym imienia Charles de Gaulla.
Związki zawodowe starają się pokazać, że udało im się zmobilizować do strajku wielu nauczycieli. Według ich informacji, w protestach uczestniczy od 30 do 40 procent pracowników oświaty. Według Ministerstwa Edukacji uczestników strajku jest trzy razy mniej.
Słuchacze publicznego Radio-France nie mogą dzisiaj słuchać większości swoich ulubionych audycji, zamiast których nadawana jest muzyka.
Po południu w całej Francji rozpoczęły się organizowane przez związki zawodowe demonstracje. W Paryżu związkowcy przeszli w zwartym pochodzie od Placu Denfert-Rochereau do Placu Republiki.
Emerytura w wieku 60 lat to zdobycz socjalna
Prezydent Francji Nicolas Sarkozy uczynił reformę systemu emerytalnego jednym z głównych celów swojego rządu. Tymczasem emerytura w wieku 60 lat to nad Sekwaną symboliczna zdobycz socjalna, licząca prawie 30 lat.
Chociaż w sondażach Francuzi mówią, że przywiązani są do prawa odejścia na emeryturę w wieku 60 lat, to jednak godzą się z tym, że ten przywilej utracą - tak, jak większość krajów europejskich.