Kilka tygodni po ogłoszeniu podwyżek cen papierosów, francuski rząd szykuje nową ofensywę w walce z palaczami. W arsenale: projekt wprowadzenia neutralnych opakowań papierosów, rozszerzenie stref wolnych od tytoniu oraz... kolejna podwyżka.
Pierwsze natarcie zaplanowano na 1 października. Wtedy palacze, już przyzwyczajeni do wysokich cen papierosów, zapłacą za nie o 40 centymów więcej. Jednak prawdziwa walka, z nałogiem, który co roku zabija we Francji 73 tys. osób, ma się rozpocząć kilka tygodni później. Francuska minister zdrowia zapowiada rozbudowę stref dla niepalących, wprowadzenie opakowań papierosów pozbawionych logo i nazwy marki producenta oraz kolejne podwyżki. Wzrosnąć ma również opodatkowanie samego tytoniu, popularnego zwłaszcza wśród młodych palaczy.
Z drugiej strony, rząd zamierza przeznaczyć ok. 200 milionów euro na leczenie osób uzależnionych. Pieniądze mają pochodzić z zysków, jakie wpływają do budżetu państwa ze sprzedaży papierosów.
Przedstawiciele przemysłu tytoniowego biją na alarm. „Jeśli ceny tytoniu będą wzrastać dotychczasowym tempie, czyli o 6 – 7% rocznie, za kilka lat paczka papierosów będzie kosztowała 10 euro, to szaleństwo” - mówi Pascal Montredon, prezydent Konfederacji Tytoniowej (la Confédération des buralistes), który jednocześnie obawia się zamknięcia tysięcy sklepów tytoniowych. Konfederacja na czwartek zapowiedziała protesty przeciwko wprowadzeniu w życie planu, opracowanego przez francuską minister zdrowia. Demonstracje mają się odbyć w setkach miast w całym kraju.
Dla rządu, który za jeden ze swoich celów obrał zwiększenie siły nabywczej Francuzów, zmiany oparte na podwyżkach, to delikatna operacja strategiczna. Oprócz tego, politycy doskonale wiedzą, że te 12, 5 miliona palaczy to również...ich wyborcy.
fot. Tomasz Sienicki
