1. Po wczorajszej sejmowej debacie nad informacją premiera Tuska o „sukcesach” negocjacyjnych dotyczących środków dla Polski z budżetu UE na lata 2014-2020, a także nad ratyfikacją paktu fiskalnego jest już jasne, że zwykłą większością głosów, zostanie on niestety przyjęty.
Zabierając głos w tej debacie w imieniu klubu parlamentarnego Prawa i Sprawiedliwości zgłosiłem 4 poważne zastrzeżenia do spraw i budżetowych i kolejne 4 do zawartości paktu fiskalnego.
2. Najważniejsze zastrzeżenia budżetowe to: zasadnicze oszczędności budżetowe osiągnięte kosztem Polski, sprzedanie interesów polskiej wsi w zamian za osiągniecie 300 mld zł w ramach funduszu spójności, Polska mniejszym beneficjentem netto w perspektywie finansowej na lata 2014-2020, niż w budżecie na lata 2007-2013 i wreszcie skandaliczny sposób wydawania unijnych pieniędzy w wielu obszarach w obecnej perspektywie finansowej.
Budżet dla Polski w 2 najważniejszych politykach: spójności i rolnej to 101 mld euro co stanowi niewiele ponad 10% całego budżetu UE na lata 2014-2020, natomiast cięcia, na które zgodził się premier Tusk, to kwota 14 mld euro na 87 mld euro wszystkich oszczędności czyli nasz kraj dołożył do worka z oszczędnościami ponad 16% środków.
Sprzedanie interesów polskiej wsi, to zgoda na cięcia w wspólnej polityce rolnej na kwotę aż 6,5 mld euro (zmniejszenie środków na WPR z 35 mld euro proponowanych przez KE na 28,5 mld euro - 18,8 mld euro na dopłaty i 9,7 mld euro na II filar WPR), byle tylko uratować 300 mld zł na fundusz spójności, obiecane przez Platformę w osławionym spocie wyborczym tej partii.
Wreszcie skandaliczny sposób wydawania pieniędzy unijnych z obecnej perspektywy to między innymi wydatki na drogi w wysokości ponad 100 mld zł i brak odpowiednich efektów rzeczowych, a także upadłość wielu firm budowlanych realizujących kontrakty rządowe i tzw. kontrakty życia dla firm (termin z podsłuchów ABW szefów firm uczestniczących w drogowych zmowach cenowych), których właścicielami są tzw. bliscy i znajomi królika.
3. Zgłosiłem także poważne zastrzeżenia do paktu fiskalnego. Pierwsze to nałożenie na Polskę rygorów zrównoważonego budżetu (max deficyt strukturalny sektora finansów publicznych 0,5 % PKB), co dla kraju takiego jak Polska, który powinien realizować strategię doganiania, a więc wzrost PKB 2-3 razy szybszy niż rozwinięte kraje UE, oznacza trwałe zepchnięcie na pozycje kraju peryferyjnego.
Zresztą parę lat temu przy deficycie sektora finansów publicznych na poziomie bliskim 8% PKB, stworzono Krajowy Fundusz Drogowy i minister Rostowski zdecydował o wyprowadzeniu go poza sektor finansów publicznych, żeby można było pożyczać pieniądze na wkład własny do projektów drogowych realizowanych ze środków unijnych.
Mówiąc wprost gdyby nie ta sztuczka księgowa, nie udałoby się zrealizować żadnego projektu drogowego, bo budżet państwa w obecnym kształcie, nie byłby w stanie wyasygnować środków finansowych na wkłady własne.
Kolejne to tzw. mechanizm korygujący wprowadzany w art. 3 pkt 2 paktu fiskalnego, przy czym dopiero w przyszłości KE określi zasady dotyczące charakteru, zakresu i harmonogramu działań naprawczych. A więc godzimy się na ingerencje w naszą politykę fiskalną, nie znając nawet zakresu i skali przyszłych ograniczeń.
Następne zastrzeżenie, to konieczność przedstawienia przez kraje objęte nadmiernym deficytem, programu partnerstwa budżetowego, który powinien zawierać opis reform strukturalnych likwidujących ten deficyt, ex ante do zatwierdzenia Radzie i Komisji (art 5. pkt 1).
Wreszcie konieczność przedstawiania ex ante zasadniczych reform polityki gospodarczej do skoordynowania Radzie i Komisji (art.11). Nie chciałbym być złym prorokiem ale ten zapis oznacza możliwość przymuszenia między innymi naszego kraju do zharmonizowania stawek podatku dochodowego od firm, do tych obowiązujących w Niemczech i we Francji, a więc ich podwyżki z 19% do 30-32%. To byłby wyrok śmierci dla dużej części firm w Polsce.
Niestety wszystkie te zastrzeżenia nie robią żadnego wrażenia ani na Platformie ani na PSL-u. Pakt fiskalny zostanie dzisiaj przegłosowany, więc nie pozostanie nam nic innego niż zaskarżenie trybu jego ratyfikacji do Trybunału Konstytucyjnego, z nadzieją, że są jeszcze sędziowie w Warszawie.
źródło: wpolityce.pl