W walkach z wojskami francuskimi w Mali zginął w lutym jeden z najgroźniejszych dowódców północnoafrykańskiego odłamu Al-Kaidy, Abdelhamid Abu Zeid - potwierdził Pałac Elizejski, uznając to za "znaczący krok w walce z terroryzmem w regionie Sahelu".
W komunikacie napisano, że śmierć Abu Zeida została "ostatecznie potwierdzona" i że zginął on podczas operacji w masywie górskim Ifoghas przy granicy z Algierią, gdzie dżihadyści mają kryjówki.
Dzięki Abu Zeidowi w ręce Al-Kaidy Islamskiego Maghrebu (AQIM) trafiły miliony dolarów z okupów za porwanych w Afryce obywateli państw zachodnich.
Na początku marca władze Czadu poinformowały o śmierci algierskiego terrorysty, który najpewniej miał 47 lat. Do soboty Francja utrzymywała, że Abu Zeid "prawdopodobnie" nie żyje. Władze w Paryżu z ostatecznym potwierdzeniem czekały na wyniki badań DNA - powiedziało agencji Reuters źródło dyplomatyczne.
Nazywany "emirem południa" i "małym emirem", z powodu niskiego wzrostu, Abu Zeid dowodził jedną z najbardziej brutalnych brygad AQIM, która jest odpowiedzialna za śmierć co najmniej dwóch europejskich zakładników. To dzięki niemu islamistom udało się przejąć kontrolę nad północną częścią Mali i wprowadzić tam szariat.
Francja podjęła w styczniu interwencję zbrojną w Mali, gdy islamistyczni rebelianci, którzy wcześniej opanowali północ kraju, posunęli się w kierunku jego stolicy Bamako. W UE i Stanach Zjednoczonych wzbudziło to obawy, że islamiści mogą przekształcić Mali w bazę wypadową dla ataków terrorystycznych o zasięgu międzynarodowym.
onet.pl