W koszty podróży oprócz paliwa trzeba wliczyć opłaty za przejazd autostradami i ewentualne mandaty.
Turyści wybierający się na zagraniczne wakacje własnym samochodem powinni po pierwsze pamiętać, że większość europejskich autostrad i dróg szybkiego ruchu jest płatna.
- Warto więc przed wyjazdem zorientować się, jakie stawki myta obowiązują w krajach, które są na naszej trasie. Te koszty, czasem niemałe, musimy doliczyć do puli przeznaczonej na paliwo, noclegi, wyżywienie i przyjemności - podpowiada Stanisław Kozłowski z Automobilklubu Opolskiego.
Jednym z najpopularniejszych kierunków indywidualnych podróży turystycznych Polaków jest Chorwacja. Najkrótsza i najszybsza droga wiedzie tam przez Czechy lub Słowację, Austrię i Słowenię. Niestety, przejazd autostradami wszędzie jest płatny.
I tak: za winietę 10-dniową na Czechy zapłacimy 310 koron, za ważną tyle samo dni na terenie Austrii - 8,30 euro, natomiast za 7-dniową winietę na przejazd przez Słowenię trzeba zapłacić aż 15 euro.
W Chorwacji z kolei płaci się na bramkach za każdy przejechany odcinek autostrady, np. z Zagrzebia do Splitu - 157 kun. Podsumowując, przejechanie całej trasy do Chorwacji to wydatek ponad 250 zł w obie strony, zakładając, że planujemy tam tylko tygodniowy wypoczynek.
Kto planuje urlopowy wypad bliżej - na Słowację, za 10-dniowę winietkę zapłaci 10 euro, miesięczna kosztuje 14 euro.
Płatne autostrady są też na Węgrzech. Tam winieta na 10 dni kosztuje 2975 forintów, a miesięczna 4780.
Innym popularnym podczas wakacji kierunkiem wypraw zmotoryzowanych Polaków są Włochy. Średnio przejazd 100 kilometrów włoską autostradą to koszt około 8 euro (podobnie we Francji). Dodatkowo, jadąc do Włoch, zapłacimy za odcinek Innsbruck - granica z Włochami kolejne 8 euro.
Kierowcy jadący na urlop do Szwajcarii muszą wiedzieć, że tam obowiązują tylko ponadroczne winiety (ważna jest od 1 grudnia roku poprzedniego do 31 stycznia roku następnego, czyli 14 miesięcy). Opłata dla pojazdu do 3,5 tony wynosi 40 franków. W Bułgarii tygodniowa winietka kosztuje z kolei 5 euro, a miesięczna - 13. W Czarnogórze obowiązuje opłata ekologiczna w wysokości 10 euro.
Ważna wiadomość dla kierowców podróżujących na Wschód. 1 lipca 2013 elektroniczny system poboru opłat wprowadziła Białoruś, obejmie 815 km dróg. Wysokość opłat w zależności od masy samochodu i liczby osi wynosi od 0,04 do 0,12 euro za kilometr.
Oczywiście, planując zagraniczne wojaże, nie zapominajmy, że płatne są również autostrady w Polsce. Za przejechanie osobówką A4 pomiędzy Gliwicami a Wrocławiem płacimy 10 gr za kilometr, natomiast za 60-km odcinek Kraków - Katowice - 18 zł.
Kalkulując sobie urlop za granicą własnym transportem, warto też sprawdzić ceny paliw. Zła wiadomość jest taka, że w Polsce należą one do najtańszych w Europie, choć ciągle drożeją (czytaj obok).
Według portalu e-petrol.pl benzyna bezołowiowa 95 kosztuje w Polsce średnio 5,45 zł. W Czechach - 6,03 zł, na Słowacji 6,42 zł, w Niemczech 6,89 zł, w Chorwacji 5,87 zł, Czarnogórze 5,99 zł, a Słowenii 6,49 zł. Za olej napędowy w Czechach zapłacimy 5,92 zł/l, na Słowacji 5,89 zł, w Niemczech 6,11 zł, Chorwacji 5,48 zł, Czarnogórze 5,38 zł, a w Słowenii 5,93 zł.
Za granicą jeszcze bardziej niż w kraju nie opłaca się łamać przepisów ruchu drogowego. Np. we Włoszech nieprawidłowe parkowanie oznacza mandat w wysokości od 38 do ponad 100 euro, przekroczenie prędkości o 20 km/h uszczupli nasz portfel o 160 euro, a gdy przekroczymy dozwoloną prędkość o 60 km/h zapłacimy aż 500 euro kary!
W Chorwacji te same przewinienia kosztują odpowiednio od 130 i od 660 euro. Droższe mandaty niż w Polsce są też w Czechach.
Za przekroczenie prędkości o 20 km/h grozi mandat od 60 euro, a za przekroczenie o 60 km/h - 200 euro. Za granicą nie ma tzw. mandatów kredytowych. Trzeba płacić policjantowi.
Przed podróżą nie zapomnijmy też o odpowiednim wyposażeniu naszego auta. Zgodnie z konwencją wiedeńską, ratyfikowaną przez Polskę w 1968 r., samochód musi mieć obowiązkowe wyposażenie zgodne z przepisami w kraju jego rejestracji.
- W każdym polskim samochodzie osobowym powinna być więc gaśnica i trójkąt ostrzegawczy - wylicza młodszy inspektor Dariusz Bernacki, naczelnik wydziału ruchu drogowego z Komendy Wojewódzkiej Policji w Opolu.
Tyle teoria, ale jak mówią kierowcy, którzy często podróżują po Europie, dla policjantów, zwłaszcza tych z krajów spoza UE, konwencja wiedeńska nie istnieje. - I weź tu tłumacz funkcjonariuszowi z Czarnogóry na przykład, że u nas nie trzeba mieć zapasowych żarówek, skoro u nich są one obowiązkowe - mówi Krzysztof Kamiński, właściciel firmy przewozowej.
nto.pl