- Bez pomocy pana Nayeta kierowca mógł umrzeć - mówi szef oddziału ratunkowego Frederic Allienne. - Zaoferowałem kierowcy leki, które miałem przy sobie, po czym kazałem mu oddać kluczyki. Powiedziałem, żeby mi zaufał, bo moje życie i tak się kończy, jego jeszcze nie - mówi Nayet.
- Jechaliśmy bardzo szybko. Nie mogłem znaleźć syren, ale udało mi się włączyć światła. Poprosiłem kierowcę, żeby wystawił rękę za okno i ostrzegał innych kierowców - dodaje. Po całym zdarzeniu inna karetka zawiozła Nayeta do szpitala na badania.
gazeta.pl